20 marca 2012

Cause there's so much that I wanna say


Całą drogę do kawiarni rozmawialiśmy o muzyce. Okazało się, że mamy podobne zainteresowania muzyczne. Próbowaliśmy wybrać najlepszą piosenkę zespołu Coldplay. Ja uważałam, że powinien być to utwór "Violet hill", on się sprzeczał i stawiał na "Speed of sound". W końcu mi ustąpił i z trudem przyznał, że piosenka zaproponowana przeze mnie jest bardziej uczuciowa. Uważał, że jej tekst jest o nieufności w związku. Osoba mówiąca (albo raczej śpiewająca) próbuje nakłonić swoją sympatię na wyjawienie całej prawdy o sekretach, które w związku nie powinny mieć miejsca. Wspomina chwile, w których jeszcze między nimi się układało. I przyznałam mu rację. Nie wiem czemu, ale zawsze myślałam, że piosenka jest o szczęśliwej miłości i idealnym związku, a przecież takich nawet nie ma. To chyba przez to, że będąc w szóstej klasie (bo wtedy zaczęłam słuchać zespołu Coldplay), bardziej wsłuchiwałam się w nuty. Nigdy nie miałam czasu i ochoty dowiedzieć się, co kryje się za tym tekstem. Wiem, że to głupie, ale przeżywałam to jeszcze bardziej niż śmierć mojego szczeniaczka. To pewnie dlatego, że muzyka pełniła w moim życiu bardzo ważną rolę, ważniejsza od niej była tylko rodzina.
Zanim się obejrzeliśmy, staliśmy pod drzwiami kawiarni. Nad wejściem wisiał nieduży, świecący na kolor niebieski napis "The Muffin Man Tea Shop". Niall, nie czekając na zainteresowanie z mojej strony, ruszył pierwszy. Otworzył pospiesznie drzwi i machnął do mnie ręką, żebym weszła do środka. Potwierdziły się tylko moje przypuszczenia – jest na tyle miły, żeby odkupić mi koszulkę i na tyle bezczelny, żeby nawet nie przepuścić mnie w drzwiach. Typowy facet.
Podążałam za nim. Minęliśmy pierwsze pomieszczenie. Przechodząc przez drugie, zauważyłam grupę dorosłych ludzi, siedzących przy wielkim stole z czekoladowymi muffinami. Dym z ich papierosów roznosił się po całym pokoju. Przyłożyłam swoją ulubioną arafatkę do twarzy i przyspieszyłam. W końcu doszliśmy do trzeciego pomieszczenia. Usiedliśmy przy stoliku dla dwóch osób, zaraz obok wielkiego okna, przez które można było zobaczyć setki przechodniów, niedużą fontannę i stare kamienice. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Ściana była koloru beżowego i idealnie komponowała się z jasnobrązowymi zasłonami. Nad niektórymi stolikami wisiały tanie obrazy, na których głównie znajdowały się kwiaty i owoce. Podłoga w niektórych miejscach była popękana. Miałam nadzieję, że wychodząc, nie utknę w jednej z dziur.
- Nie podoba ci się? Jest aż tak źle? - zapytał, widząc moje zdziwienie.
- Nie chodzi o to, że jest źle… - zaczęłam zastanawiać się nad dobrą wymówką. – Po prostu… Po prostu nie bywam w takich miejscach. – udało się.
- To znaczy?
- To znaczy, że nie bywam w kawiarniach. – widząc jego zmieszanie, zaczęłam się śmiać, żeby jakoś poprawić mu humor. Poskutkowało.
W rękę wzięłam lekko poddarte "menu" i postanowiłam przerzucać kartki do tego momentu, aż zobaczę propozycję herbat.
- Coś podać?
Obok naszego stolika stała kobieta trzymająca w ręku długopis i nieduży notesik. Była szczupła - jej ciało przypominało figurę modelki. Miała duże usta, pomalowane czerwoną, wyrazistą szminką. Jej włosy były koloru miedzianego, a duże loki opadały na ramiona. Ile bym dała, żeby tak wyglądać… Swój wzrok wlepiła w Niall’a. Z ciekawości postanowiłam na niego popatrzeć i zanotować jak bardzo jest w nią wpatrzony. Kiedy odwróciłam głowę w jego stronę, jego oczy były skierowane na mnie.
- Poproszę herbatę bananową. – powiedzieliśmy w tym samym czasie, zmieszani spotkaniem naszych oczu.
Po raz kolejny się uśmiechnął.
- A jak już tu jestem, to może mógłbyś… - zaczęła kobieta-ideał, ale Niall zdążył jej przerwać.
- Jasne, nie ma problemu.
Kelnerka podała mu długopis z notesem, a on nabazgrał coś na szybko.
- Dzięki. Rozumiesz, moja siostra…
- Jasne, rozumiem. – znowu jej bezczelnie przerwał.
- Co to było? – zapytałam z ironią w głosie. - Każdej kelnerce składasz swoje "autografy"?
To ostatnie słowo wypowiedziałam chyba zbyt sarkastycznie.
- Nie… To tylko stara znajoma.
Rzuciłam w jego stronę zdziwione spojrzenie, ale nie chciałam drążyć tematu. Może nie... Bardzo chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale zachowałam pozory i nie pokazałam, że jestem ciekawska aż za nadto. Przyjrzałam mu się uważniej. Miał trzycentymetrowe blond włosy, jego oczy przypominały czysto błękitny ocean, który nigdy się nie kończył. Na górnych zębach miał założony aparat, a jego klamry miały kolor śnieżny. Na ogół, jego głos był dość melancholijny, dopiero gdy się czymś fascynował, jego barwa wydawała się bardziej radosna. Nie był brzydki, ale żeby każda kobieta prosiła go od razu o składanie jakiś podpisów? A może dawał jej swój numer telefonu? Pomyślałam, że po prostu udam, że to normalne i zapytałam:
- Skąd jesteś?
- Nie rozpoznałaś po akcencie? – zapytał roześmiany.
"Co za dupek. Nie daj się sprowokować."
- Rozpoznałam…
I wtedy moja godność dała we znaki. Coś we mnie pękło. Nigdy nikomu nie mówiłam, co o nim naprawdę sądzę. Zawsze byłam dla każdego miła i tylko wszystkim przytakiwałam. Przyznam, że dzięki temu łatwo nawiązywałam znajomości. Ludzie mnie lubili, a ja nie narzekałam na brak przyjaciół, ale nigdy nie wyrażałam na głos swojego zdania. Dla innych byłam kolejną szarą postacią. Nikim.
- Bezczelność i przemądrzałość nabyłeś czy jesteś taki od urodzenia?
Zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć. Przez ponad minutę siedzieliśmy w ciszy. Patrzył mi prosto w oczy. Było widać, że moje humory zaczynają mu dawać we znaki, ale z drugiej strony chce zacząć od początku, ale tę szansę już dostał i właśnie ją spieprzył.
- Przepraszam, ja… - cisza. – Głupio mi, nie wiem co powiedzieć... – znowu cisza. - Nie jestem taki na co dzień, po prostu chcę się pokazać z błyskotliwej strony, ale mi to nie wychodzi. Wybacz, jeśli znowu cię zirytowałem, to chyba jedna z moich większych wad.
- Zdecydowanie.
- Postaram się być bardziej naturalny. I normalny.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Był wkurzający, ale sam jego wzrok pt. "jestem taki biedny, wybacz" sprawiał, że wymiękałam.
- To może porozmawiajmy o…
- O muzyce już rozmawialiśmy, teraz czas na pozostałe zainteresowania. – przerwał i czekał aż zacznę mówić o sobie, ale chyba zrezygnował, bo zauważył, że wcale mi się nie spieszy. – Dobra, to ja zacznę…
Rozmawialiśmy przez ponad godzinę. Dowiedziałam się, że też uwielbia grać na gitarze, że pisze piosenki, ale jak poprosiłam go, żeby chociaż jedną zanucił, powiedział, że posądziłabym go o plagiat, bo być może gdzieś już to słyszałam. Siedzieliśmy przy ciepłej herbacie i rozmawialiśmy. Z każdą minutą wydawał się coraz milszy, zaczynałam go lubić. Może nie od razu „lubić”, ale… Znosić. Tak, to dobre słowo.
Kiedy już powoli zaczynały się kończyć tematy, na które moglibyśmy dyskutować, zapytałam co robi w Londynie.
- No wiesz… Po prostu. Londyn to piękne miasto.
- Zostawiłeś swoją rodzinę w Irlandii i wyjechałeś po to, żeby mieszkać tu? Sam? Bez nich?
- To bardziej skomplikowane niż myślisz…
- Lubię skomplikowane rzeczy.
"Czy aby ja mu się nie narzucam?"
Niall sięgnął do kieszeni i położył wszystkie drobne pieniądze na stoliku.
- Jeśli już aż tak bardzo chcesz wiedzieć…
Założył kaptur na głowę i złapał mnie za rękę. Wybiegliśmy z kawiarni i zaczęliśmy kierować się w stronę, gdzie wcześniej przechodziliśmy. Było dość zimno. Nie miałam na sobie nic poza zniszczoną koszulką i szortami. Ulica była mokra, bo jeszcze kilka godzin temu padał deszcz. Co chwila wdeptywałam w kałużę, śmiejąc się, że teraz będzie musiał mi kupić nie tylko nową koszulkę, ale i trampki.
- Na serio o niczym nie wiesz? – zapytał.
- A powinnam? Zaraz… Jesteś cyborgiem?
- Nie… Gorzej.
Położył swoje ręce na moich oczach. Powoli zaczął mnie gdzieś prowadzić, co chwila mówił "uważaj, stopień", "uważaj, dół". Stanęliśmy.
- Otwórz oczy.
Posłuchałam go. Ku moim oczom ukazał się duży billboard, na którym znajdowało się pięcioro chłopaków. Pod ich zdjęciem był wielki napis "One Direction czarują najnowszym hitem `One thing`, zdobywając miliony fanek". Przyjrzałam się ich twarzom i nie mogłam uwierzyć. Jednym z nich był Niall. Stałam jak wryta. Dopiero po chwili zdołałam cokolwiek powiedzieć.
- Żartujesz…

9 komentarzy:

  1. Julita to jest świetne. Jestem z ciebie dumna :D Dużo opis podoba mi się to. Pisz pisz i jeszcze pisz ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie podoba mi się to opowiadanie, sam pomysł. Umiesz to wszystko tak fajnie opisać, że kiedy rozdział się kończy na mojej twarzy maluje się smutek, bo chcę więcej! Wyobrażam sobie jej minę, ah. No co ja będę więcej gadać, jest jak zawsze świetnie. Trochę dużo? Dla mnie to nadal mało! Możesz pisać o wiele, wiele więcej<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Julita ! Dziękuję, że napisałaś do mnie na fb. Twoje opowiadanie jest naprawdę dobre ! Chciałaś szczerej opinii to ją masz ! Opowiadanie naprawdę super ! Podoba mi się twój styl pisania i to jak opisujesz wszystko . Jest cudownie ;) xx
    ~Aleks . http://my-same-mistakes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielbię cię na klęczkach za to opowiadanie. Zdecydowanie jedno z lepszych jakie czytałam. Z pewnością będę tu zaglądać częściej (:
    [directionstory-second-life]

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, mówię serio, jestem pod wrażeniem. Chciałaś szczerej opinie masz ją. To opowiadanie jest inne, niż te które czytałam, ale o wiele fajniejsze. Potrafisz opisać przyrodę, tak jak opisują ją prawdziwi pisarze. Brawo. Zapraszam do siebie. Życzę pomysłu na następne rozdziały i mam nadzieję, że bd często dodawane. Mój blog:
    http://mylive-lily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Musisz szybko napisać kolejny rozdział !! Zajebiste opowiadanie i nie mogę się doczekać co będzie dalej ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, mi też sie bardzo podoba. Przepraszam, ze tak późno napisałam, ale musiałam isc się kąpać -,-
    Ale wracając do opowiadania - po prostu wszystko jest świetne : pomysł, akcja, postacie, opisy uczuć...
    Najlepsze momenty to tek, gdzie Niall jest zmieszany ^^ To takie słodkie :3
    I sama bym go zabiła, gdyby upaćkał mi taką zajefajną bluzkę -,-
    Hehe, świetne ! Pisz dalej. I powiadamiaj mnie o nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny : D juz wiem co bedę czytac nudząc sie w szpitalu : P

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog to moje lekarstwo na nudę :D Poważnie ;p Widzę że lubisz Coldplay <3 A to moje skromne zdanie - twoje opowiadanie jest zajebiste! Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń