27 maja 2012

Tell me I'm a screwed up mess


- Malik, ty debilu! – wykrzyknął Niall.
- Vas happenin’?!
- Zayn! - wyskoczyłam spod kołdry jak głupia i zaczęłam biec w jego stronę. Zarzuciłam ręce na szyję i mocno go przytuliłam.
- O, a może przeszkodziłem wam w czymś? – zapytał.
Popatrzyłam z uśmiechem na Nialla.
- Trochę tak, właśnie miałam robić kanapki dla Nialla. Zgłodniał... Sam rozumiesz.
- Bez spodni? A ty, Niall, bez koszulki? – zapytał z kpiną w głosie.
- Nieważne, bo po co tu przyszedłeś? I to o trzeciej w nocy? – Niall ruszył w stronę kanapy.
- Czekaj, wezmę twoją kurtkę – zaproponowałam, biorąc do rąk mokry płaszcz. – Dalej pada?
- Pada całą noc, ale nie dziwię się, że wy tego nie zauważyliście.
Niall powoli zaczął się robić czerwony jak burak.
- To może odpowiesz w końcu po co tu przyszedłeś?
- Ah tak… A wiesz, nudziłem się, to postanowiłem wpaść.
- Malik… - zaczął wkurzony Niall.
- Dobra, uspokój się – powiedział rozbawiony. – Muszę wam coś pokazać. Wiktoria, masz może komputer? Albo chociaż laptopa?
- Mam laptopa… A o co chodzi?
- Daj na chwilkę.
Zayn zaczął przeglądać różne strony, podczas gdy ja nalewałam mu sok pomarańczowy.
- Chodź na chwilę, Wik.
Podałam mu szklankę z sokiem i usiadłam między nim a Niallem na kanapie.
- Co to jest?
Patrzyłam na zdjęcie ukazujące mnie i Nialla, trzymających się za rękę i wchodzących do mojej klatki, a obok napisy „Niall odchodzi z One Direction dla nowej dziewczyny”, „Nowa dziewczyna  staje na drodze do sławy”.
- Jak to możliwe, że w ciągu kilku godzin zdążyli dodać tyle zdjęć i napisać tak dużo informacji na nasz temat? – popatrzyłam na Zayn’a. – I skąd wiedzą jak mam na imię?
- To jest nic w porównaniu do… - Zayn zaczął przewijać na sam dół plotkarskiej strony. – Do tego.
Pod wpisem widniały tysiące komentarzy, w których fanki groziły mi śmiercią. Pisały najgorsze przekleństwa i planowały, co zrobić, żeby wyeliminować mnie z życia Nialla.
- To jakiś żart? – zapytałam.
Niall wstał z kanapy i popatrzył przez okno.
- Jacyś reporterzy czatują w krzakach…
- O trzeciej w nocy? To jakiś cyrk. Nie prosiłam o żadne rozgłośnienie na mój temat. I wcale nie chciałam czytać o swojej śmierci.
- Daj spokój, to tylko kilka dni i wszystko ucichnie… - zaproponował Zayn.
- Łatwo ci mówić, to nie tobie życzą śmierci.
- To jakieś napalone fanki, zawsze jest taka reakcja na nową dziewczynę lub chłopaka gwiazdy. Spokojnie. – Zayn przysunął się do mnie i zaczął mnie pocieszać.
- Nieważne... Chcę iść spać.
- Jasne – odpowiedział Zayn, wstając i kierując się w stronę łóżka.
- Ale nie ty, Malik – powiedział Niall.
- Stary, jak ja teraz wrócę do domu? Jest trzecia w nocy…
Niall popatrzył na niego niewzruszony.
- Pada! – dodał.
- Dajmy mu przenocować… To tylko jedna noc.
Zayn podskoczył jak pięcioletni chłopczyk.
- Zaraz wracam, idę tylko do łazienki.
Wyłączyłam laptopa i położyłam się na łóżku. Niall usiadł centymetr ode mnie. Z nudów zaczęłam bawić się jego włosami.
- Wszystko będzie dobrze. To nic takiego, uwierz.
Z łazienki wybiegł Zayn. Rzucił się na sam środek łóżka, między mnie a Nialla.
- Idź na kanapę… - zaproponował zaspanym głosem Horan.
- Nie ma mowy. Jestem w waszej rodzinie… Tak jakby. Będę spał z wami.
Zayn uśmiechnął się słodko i nakrył kołdrę na twarz.
- Dobranoc, rodzinko.
- Nie denerwuj – odpowiedział Niall.
Zaśmiałam się po cichu.
- Naprawdę przepraszam, jeśli zepsułem wam… - Niall nie pozwolił mu dokończyć.
- Po prostu się zamknij i idź już spać.
Obudziła mnie głośna rozmowa chłopaków. Oboje stali przy kuchennym blacie, kończąc swoje śniadanie. Przetarłam lekko oczy i popatrzyłam w ich stronę. Niall wziął do ręki jeden z porcelanowych talerzyków, które dostałam w prezencie od cioci na piętnaste urodziny.
- Może to nie jest typowo „filmowe” śniadanie, ale nic więcej nie miałaś w lodówce – zaśmiał się.
Na talerzyku leżały trzy kromki chleba z dżemem truskawkowym i świeżo zagotowane mleko. Para unosiła się nad kubkiem. Uśmiechnęłam się i wyszeptałam:
- Jesteś wspaniały.
Ugryzłam kanapkę i popatrzyłam na zamyślonego Nialla.
- Coś się stało? – zapytałam, delektując się śniadaniem.
- Dzwonił do mnie menadżer. Chce, żebym udzielił dzisiaj jakiegoś wywiadu.
- Ale nie w związku ze mną? – na samą myśl zakrztusiłam się kromką chleba.
- Nie mam pojęcia…
Jego głos zadrżał.
- Ale za pół godziny muszę tam być.
Wstałam szybko z łóżka i odłożyłam jedzenie na blat.
- Pół godziny? Mamy mało czasu. Poczekaj, muszę się przebrać.
- Nie będę cię fatygował. Pojadę tam sam, a Zayn'a wyślę do chłopaków.
Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Mogę chociaż jakoś zobaczyć ten wywiad?
- Nie, raczej nie. Wątpię, ale jak coś – napiszę.
Uśmiechnął się i zaczął podchodzić do drzwi. Dałam mu buziaka w policzek.
- Powodzenia.
Zayn zbliżył się do mnie i nadstawił usta.
- Chciałbyś! – zaśmiał się Niall.
- Cześć, Zayn – poczochrałam jego starannie ułożone włosy i zamknęłam drzwi.
Postanowiłam pozmywać naczynia, a później przebrać się w codzienne ubrania. Jak zwykle nie miałam czego na siebie założyć, więc sięgnęłam po pierwsze spodnie z brzegu i bluzę z dłuższymi rękawami. Wrzuciłam wszystkie brudne ciuchy do pralki i nastawiłam je na półgodzinne pranie; tak zleciało czterdzieści pięć minut mojego dość ciekawego życia. Wzięłam butelkę wody,  wskoczyłam na kanapę i zaczęłam przełączać z programu na program. Z kreskówek na muzyczne nowości, z głupawego serialu na program o gotowaniu. Przełączyłam na „iReporter” i zobaczyłam swoją twarz. Nagle pokazali Nialla.
- A niejaka Wiktoria Pawlik… Widzieliśmy zdjęcia jak trzymacie się za ręce. Czy to coś poważnego? – zaczął wypytywać go dziennikarz.
- Nie. Znaczy, nie mam na myśli, że to nic poważnego. Wiktoria jest kuzynką. Nie jesteśmy ze sobą. – powiedział zdecydowanym głosem Niall, uśmiechając się przy tym.
Wszystko we mnie się załamało. Jakby ktoś zrzucił mnie z dwudziestopiętrowego wieżowca i do tego zrobił to perfidnie; jakby wiedział, że będzie to boleć.
- Co to, kurwa… - nie dokończyłam, bo dziennikarz kontynuował serię pytań.
- Czyli to twoja kuzynka?
- Tak.
- I nie jesteście razem? – nalegał dziennikarz.
- Nie jesteśmy – mrugnął Niall, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Reportażysta zrezygnowanym tonem podziękował mu za wywiad.
- Dla „iReporter” specjalnie dla was mówił…
Wyłączyłam telewizor. Położyłam się na podłodze i przez długi czas bezcelowo patrzyłam w sufit.
- Brzydzę się nim – powiedziałam na głos i na te słowa łzy pociekły mi po policzkach.
Wmawiałam sobie, że go nienawidzę. Leżałam na podłodze i przez całą godzinę najzwyczajniej na świecie użalałam się nad sobą. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dochodzący z okna. Ktoś czymś rzucił. Przetarłam oczy i otworzyłam balkon. Na samym dole stał Niall.
- Wróciłem. Wpuścisz mnie? – zaczął się uśmiechać, ukazując swoje zbyt idealne zęby, na których znajdował się aparat.
- Jasne. Jak było? O co pytali?
Gotowała się we mnie złość, ale nie dawałam tego po sobie poznać.
- Najpierw mnie wpuść.
Zamknęłam drzwi balkonowe i sięgnęłam do szafki po jego koszulkę. Zbiegłam po schodach na sam dół i wyszłam, trzymając za plecami jego t-shirt.
- Hej – podszedł, chcąc mnie objąć, ale cofnęłam się o krok do tyłu.
Nie podnosiłam głowy.
- Coś się stało? – zapytał zdezorientowany.
- Jak wywiad?
- No wiesz… Normalnie.
Oto "mój" gadatliwy Niall. Jak zawsze nie mógł powstrzymać się od gadania, teraz nie wiedział co powiedzieć.
- Wszystko wyjaśnione? Co im powiedziałeś?
Niall patrzył na mnie, powoli domyślając się o co chodzi.
- Oglądałam wywiad w telewizji, ty kretynie. Myślałeś, że nie dowiem się o tym, co mówiłeś?
- To nie tak. Nie chciałem, żeby cały świat mówił o naszym związku, żeby każde nasze zdjęcie było na pierwszych stronach gazet. Chciałem dla nas jak najlepiej, nie miałem…
Podniosłam głowę i popatrzyłam mu w oczy.
- Twoja koszulka, kochanie.
Ostatnie słowo wycedziłam przez zęby. Odwróciłam się, trzaskając drzwiami. Wbiegłam po schodach i usiadłam na kanapie.
„Nie płacz, nie jest tego wart."

1 maja 2012

On the other side of the world


Na moją obietnicę obdarował mnie jednym ze swoich najszczerszych uśmiechów i usiadł obok na kanapie. Widziałam, że boi się tego, co postanowię zrobić. Kiedy w jednej sekundzie myślałam, że zostaję, bo nie chcę wracać do zaśmieconego wspomnieniami życia, w drugiej zastanawiałam się, o której godzinie wylatuję, by móc jak najszybciej uściskać ojca i przeprosić go za to, że spieprzyłam z jego życia w tak trudnym dla niego momencie. Sama nie wiedziałam czego chcę. Życie wydawało się być układanką puzzli, a mi zawsze brakowało ostatniego kawałka. A teraz ta układanka jak na złość sama się rozsypywała.
Zaczęłam się powoli podsuwać do Nialla. Położyłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam.
- Nie myśl o tym. – przerwał ciszę. – Po prostu twoja matka niepotrzebnie napisała, to nie twoja wina.
Chciałam wstać z kanapy, ale Niall złapał moją rękę. Wyrwałam mu ją i podeszłam do okna, otwierając drzwi balkonowe. Usiadłam na jednym ze starych leżaków i popatrzyłam w stronę centrum miasta. Pozapalane na każdej ulicy latarnie, jeżdżące samochody i krzyczący ludzie rozpraszali moje myśli. Niebo było bezchmurne, a księżyc tego wieczoru postanowił zajść w pełnię. Szukałam wzrokiem gwiazd, lecz Londyn to zbyt zatłoczone miasto, żeby można było wychwycić chociaż jedną białą kropkę na niebie. Usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę.
- Wiem, że nie chciałeś. – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Nie chodzi o to… Po prostu źle mnie zrozumiałaś. Nie mówię, żebyś o tym zapomniała - nie wymagam tego od ciebie. Nie chcę, żebyś podejmowała wszystkie decyzje w tym samym czasie. Może po prostu zamiast całodobowego rozmawiania o tym wszystkim potrzebujesz odpoczynku. Prześpij się z tym, a nie wszystko chcesz zrobić w ciągu jednego dnia. Za dużo od siebie wymagasz, jesteś zbyt niecierpliwa.
Siedziałam i słuchałam tego, co próbuje mi przekazać. Każde jego słowo musiałam przemyśleć trzy razy. Czasami tak ciężko przyznać mi się do błędów, ale jeśli wiem, że nie mam racji, to po prostu o tym rozmawiam. I tym razem zrobiłam to samo.
- Masz rację…
Uniosłam głowę i wzrokiem zaczęłam świdrować całe niebo.
- Jestem zbyt niecierpliwa. – powtórzyłam jego słowa. – Ja… Ja po prostu nie chcę, żeby tyle na mnie czekał i cierpiał przez ten cały czas. Nie chcę się tu bawić w najlepsze, podczas gdy on sam w domu analizuje wszystko, co się dzieje. Tak bardzo za nim tęsknię…
Miałam ochotę po raz kolejny się rozpłakać, ale nie mogłam całymi godzinami robić tylko tego. Przyłożyłam lekko palce do oczu i popatrzyłam na Nialla.
- Nie marznij tu… Wejdźmy do środka.
Cały wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów, graniu na konsoli i jedzeniu dwutygodniowej pizzy. Nie wiedziałam, jak podziękować Niallowi za… Właściwie za wszystko. Wystarczyło, że napisałam mu jednego smsa, a on z prędkością światła znajdował się w moim domu, żeby mi pomóc. Nie traktowałam go tylko jako chłopaka, z którym wyjdę od czasu do czasu i pokażę się na mieście. Nie wstydziłam się mówić mu o swoich problemach. Wiedziałam, że choć nie wiem co się stanie – on nigdy mnie nie wyśmieje albo nie odwróci się ode mnie. Byłam pewna, że nasza znajomość przetrwa wszystko i może to było tylko głupie szczeniackie gadanie, ale kochałam go. Nigdy wcześniej nie kochałam innego chłopaka tak mocno, jak jego. Z nikim nie czułam się jeszcze tak swobodnie. To on był powodem, dla którego chciałam rano wstać i powiedzieć do lustra, że jestem jeszcze czegoś warta. Wywrócił moje życie do góry nogami. Nie potrafiłam znaleźć na to słów. Zwariowałam, zbzikowałam, dostałam fioła – być może, ale nie przykuwałam do tego uwagi. Po prostu to czułam. Czułam się szczęśliwa.
- Pięć po drugiej.
Niall przetarł oczy i odstawił na szklany stolik kubek z zimną już herbatą. Sięgnął po pilota i wyłączył telewizor.
- Faktycznie - odparłam ze zdziwieniem. – Nie wierzę, że spędziliśmy ponad osiem godzin na oglądaniu jakiś beznadziejnych filmów i objadaniu się starą pizzą. Normalne pary chodzą do wykwintnych restauracji i delektują się homarem, a my zachowujemy się jak stare małżeństwo. Co z nami nie tak?
Niall parsknął śmiechem. Popatrzyłam na niego z udaną powagą i dźgnęłam go w bok.
- Na mnie czas – mówiąc to, zaczął powoli wstawać i kierować się do wyjścia.
- Jak masz zamiar wrócić do domu?
Pokazałam palcem w stronę okna. Na dworze lało jak z cebra. Gdyby się bardziej wsłuchać, można było usłyszeć, że pada grad. Niall popatrzył na mnie z przerażeniem.
- Nie mam pojęcia, chyba będę musiał zanocować u kogoś… Ale u kogo? Jeśli wejdę do pierwszego lepszego domu, fanki rozszarpią mnie na strzępy. Znasz kogoś, kto mógłby mnie przygarnąć na jedną noc?
Niall popatrzył z miną bezbronnego pieska. Rzuciłam w jego stronę uśmiech i odparłam szybko:
- Niestety nie.
- Dobra. Okej, jak sobie chcesz. Skoro sprawia ci przyjemność ranienie innych osób…
Zaczął powoli otwierać drzwi. Popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Po prostu wejdź i już przestań tyle gadać.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę kuchni. Podniósł mnie i posadził na blacie. Zbliżył się i pocałował mnie delikatnie w policzek. Jego wargi zaczęły się kierować w stronę moich ust, a ręce powędrowały na biodra. Odsunęłam go lekko od siebie.
- Męskie koszulki są w szafce niedaleko telewizora - powiedziałam, uśmiechając się złośliwie. - Rozgość się.
Zeskoczyłam z kuchennego blatu i weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Umyłam zęby i wzięłam szybki prysznic. Założyłam czystą koszulkę z postaciami z kreskówki Family Guy i po dziesięciu minutach byłam gotowa.
- Na umywalce leży czysta szczoteczka, a na koszu na brudne ubrania - ręcznik.
- Dzięki.
Niall zniknął za rogiem drzwi do łazienki. Rozpuściłam włosy i podeszłam do okna. Wciąż nie przestawało padać. Postałam jeszcze chwilę i położyłam się po cichu na łóżku. Zerknęłam na zegarek w mikrofali – było wpół do trzeciej. Wzięłam do ręki telefon i po raz kolejny przeczytałam smsa. „Tęsknimy za tobą. Daj nam szansę. Wróć do nas... Mama.” Jakim prawem mogła ot tak do mnie napisać? I to bez żadnych przeprosin? Zrozumiałabym, gdyby skłoniła tatę do zrobienia tego za nią, bo nie rozmawiamy ze sobą od długiego czasu, ale ona?
Tak bardzo tęskniłam za ojcem, ale nie chciałam zostawiać swojego życia w Londynie… Nie chciałam zostawiać Nialla. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej nie wiedziałam, co mam zrobić.
- W Polsce jest teraz trzydzieści po pierwszej… - powiedziałam sama do siebie. – Może jeszcze nie śpi.
„Co u was? Jak się trzymacie?” Zaczęłam przewijać do litery „t”. Jako odbiorcę wybrałam tatę. Usunęłam drugie pytanie. Wydawało mi się trochę nie na miejscu. Tak, jakbym chciała się zapytać, czy dają sobie beze mnie radę. Nacisnęłam „wyślij” i wlepiłam wzrok w ekranik telefonu. Zamknęłam oczy i czekałam na odpowiedź.
Usłyszałam dźwięk smsa. Inny, niż miałam ustawiony, ale nie przykułam do tego większej uwagi. „Po prostu wyjrzyj przez okno.” Na początku nie zrozumiałam wiadomości, ale chwilę potem zerwałam się na równe nogi i otworzyłam drzwi balkonowe. Deszcz ustał, a temperatura wskazywała jakieś dziewięć stopni więcej niż kilka minut temu. Spojrzałam w dół. Na chodniku stała moja mama ze swoim chłopakiem, Andrzejek i tato.
- Skąd się tu wzięliście? Jak… - z wrażenia zabrakło mi słów. – Jak to możliwe? Co tu robicie?
- Już wszystko jest dobrze, kochanie! – krzyknęła mama.
Była chyba jeszcze bardziej podekscytowana niż ja. Uśmiechała się jakbyśmy się nigdy nie pokłóciły. Po prostu stała i trzymała za rękę swojego mężczyznę. W obecności mojego ojca.
- Wiktoria! – krzyknął braciszek.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, a radość odebrała mi mowę. Spojrzałam na tatę i czekałam na jego reakcję.
- Nie patrz się tak, zejdź do nas!
Nie zwracałam uwagi na nic, po prostu zaczęłam biec jak szalona po schodach. Wybiegłam z kamienicy i rzuciłam się w ramiona ojca, a Andrzejek zaczął przytulać moje nogi, bo wyżej nie dosięgał. Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek.
- Już wszystko jest zaplanowane. O nic się nie martw. – powiedział ze spokojem ojciec.
- Jak to zaplanowane?
- Zaplanowane – powtórzyła mama.
- Cała nasza piątka będzie mieszkać ze sobą. Czyż to nie wspaniałe? – krzyknął ojciec.
- Co… Jak to? Jak mamy mieszkać razem?
- Normalnie. Wracasz z nami do Polski. – powiedziała stanowczym, lecz dalej radosnym głosem mama.
- My wszyscy? W piątkę? Ty i ojciec w tym samym domu? Nie wracam nigdzie, nie ma mowy… Chyba, że z Niallem.
- Jakim znowu Niallem? – zapytał ojciec.
- Jej nowym chłopczykiem – rzekła pogardliwie mama. – Daj sobie spokój, Wiktoria. To jakiś gówniarz, który zostawi cię po miesiącu dla innej. Wiesz jakie są gwiazdy.
- Nieprawda! On taki…
- Bez dyskusji. Wracamy do Polski, żeby zamieszkać razem i stworzyć idealną rodzinę. – powiedziała mama, po czym chwyciła mnie mocno za rękę i zaczęła ciągnąć ze sobą.
Czy to jakaś telenowela? Zdania wymawiane przez moich rodziców brzmiały... śmiesznie.
- Nie ma mowy, nigdzie się nie wybieram! Tato, czemu na to pozwalasz? Tato! – zaczęłam się wyrywać.
- Tak będzie lepiej, córciu. – tato uśmiechnął się i wziął na ręce Andrzejka.
- Zostawcie mnie, nigdzie nie jadę! Błagam was, nie róbcie mi tego… Nie jadę!
- Wiktoria?
Momentalnie otworzyłam oczy. Naprzeciwko mnie leżał Niall.
- Wszystko w porządku?
Rozejrzałam się po pokoju i wyjrzałam przez okno. Dalej padało. Szybko wtuliłam się w jego tors.
- Co się stało? Zły sen?
Nie potrafiłam znaleźć słów, żeby mu odpowiedzieć na pytania. Byłam w szoku. Sen był taki realistyczny… Po chwili wykrztusiłam:
- Obiecaj, że zawsze będziemy razem... Że nie zostawisz mnie dla innej…
- O czym ty mówisz? – zapytał zdezorientowany.
- Obiecaj…
Popatrzył na mnie poważnie zaniepokojony i przycisnął do siebie.
- Obiecuję.
Za dużo obietnic w tak krótkim czasie.
Położyłam się naprzeciwko niego. Na jego twarz przez niezasłonięte żaluzje padało światło księżyca. Zaczęłam wodzić końcówkami palców po jego kościach policzkowych. Przysunął mnie delikatnie do siebie i zaczął całować. Moje ręce powędrowały na jego plecy, a usta z każdą sekundą stawały się coraz bardziej porywcze. Zdjęłam powoli jego koszulkę, a on zaczął powtarzać moje ruchy. Jego usta skierowały się w stronę mojej szyi i łapczywie ją całowały. Zachowywaliśmy się jak dzieci w przedszkolu, które za wszelką cenę chcą zdobyć swoją zabawkę i mieć ją tylko dla siebie.
- Słyszałeś to? – zapytałam.
- Co? – zapytał Niall, nie przestając całować mnie po szyi.
- Ktoś pukał…
- Nic nie słyszałem – zaśmiał się i kontynuował swoje poczynania.
W pewnej chwili ktoś przestał pukać do drzwi, a zaczął w nie walić.
- Nie mów, że teraz nie słyszysz… - powiedziałam zaniepokojona.
- Kto to może być?
- O tej godzinie? Nie mam zielonego pojęcia… Ktoś musiał mieć klucz do drzwi do kamienicy.
- Albo po prostu je wyważył. – powiedział Niall, nie ukrywając, że też jest lekko przerażony. – Poczekaj.
Wstał z łóżka i zaczął zakładać spodnie. Podszedł po cichu do drzwi i postał pod nimi jeszcze przez chwilę. Osoba za drzwiami nie przestawała w nie walić. Niall pociągnął za klamkę.